Wiersz o
Janku Małpie
W Siekierezadzie piwo leje się po
ladzie
Rozmazani ludzie snują się w
nieładzie
Szkło pod nogami chrzęści tonami
A
Janek Małpa śpi
Bełty pękają, pilarze stękają
A
Janek śni…
Okowita – woda życia jak fala ze
stołu zmywa mnie
Otwieram oczy i widzę przy kontuarze
Diabła, napełniającego krwią swoje
kałamarze
A oczy Janka zwrócone do nieba
A w nich anioły schlane jak trzeba
Ustawiamy się w kolejkę, cyrografy
podpisujemy za butelkę
A Janek Małpa z Bogiem gawędzi
Kurwa mać nie mam nikogo
I to mnie czasem boli złowrogo
Leżę pod bilardem, a na suficie moje
odbicie
Bełkocze Boruta, że dobra cykuta
Belfegor reklamuje Krwawą Mary
Soku pomidorowego, albo z drzewa Dobrego i Złego
A Janek Małpa z siekierą tańcuje
Bo on miłości dziś potrzebuje
I zarąbał mnie Janek przez przypadek
I był to dla mnie przykry wypadek
I gdy to wszystko wykładam wam tutaj
Panowie
Święci
Żywot tam na Ziemi jeszcze mnie nęci
Powrót R