Strona Główna | Galeria Siekierezady | Opowieści z Siekierezady | Muzyczne wędrowanie | Dziewięciu.... | Inspiracja słowem | Poezja | Foty | Linki | Forum | Kontakt |
|
Pezeks |
|||||||||||||
Pezex
Pezeks (x) – Pan Hadesu, przewoźnik dusz i ciał na drugi brzeg świata, nasz miejscowy grabarz; jego słynne powiedzenie: „korzenie, kamienie” obrazuje trud wykonywanej pracy. Niejednemu znamienitemu obywatelowi Cisnej Pezex wyświadczył ostatnią posługę, nim sam się zakopał. Kiedy wchodził do Siekierezady, nieodmiennie dzielił się ze mną następującą wiadomością: „Słuchaj Rafał, Marek nie robi nic, Marek to zwykły markoman”. Oczywiście było to czułe narzekanie na swoją Latorośl (nie jedną). Pezexa już nie ma, a my na Marka wołamy we wsi: „O Marek, co nie robi nic”. Jak już nadmieniłem, Pezex gospodarował na kilkudziesięciu arach ciśniańskiej nekropolii. Ponad stuletnie lipy szelestem swych liści wprowadzały gospodarza terenu w łagodny nastrój. Ubrany w archaiczny garnitur (zawsze, nawet przy pracach polowych) i odrobinę nie pasujące do całości gumofilce. Dłonie splecione na plecach, beret z antenką, przygarbiony spacerował między mogiłami, strzegąc ciszy ludzi wiecznie śpiących, ludzi wiecznie śniących o życiu żywych, przestrzegających nas: „byliśmy takimi jak wy, będziecie takimi jak my”. Pezex należał do starej gwardii: przychodzili do Siekierezady wielką trójką: pan Dobrzański (weteran Armii Andersa), pan Radzik ( stary leśnik) i Pezex. Zajmowali stół z widokiem na wejście. Zamawiali trzy setki. Kiedyś spytałem, czy podać coś na przepitkę. Obruszyli się: „my nie przepijamy, chyba, że drugą setką”. Siedzieli „wielką trójcą” obok siebie, prawie nie rozmawiając. Z ciekawości zapytałem kiedyś Pezexa: „dlaczego panowie tak mało konwersują z sobą?” On na to: „myśmy sobie powiedzieli już wszystko, teraz tylko pijemy”. W tych milczących spotkaniach Pezex przetrzymał kolegów. Odszedł pan Radzik do niebiańskich lasów, później pan Dobrzański dołączył do swych kolegów – żołnierzy, a na koniec wybrał się do nich i Pezex, bo cóż to za milczenie i picie bez przyjaciół. Wdzięczny pseudonim „Pezex” pochodził od nazwy przedsiębiorstwa handlowego „Pewex”, gdzie w czasie niedoboru towarów można było zaopatrzyć się w niezbędne do życia artykuły – najczęściej wódkę. Zapytany kiedyś, gdzie zakupił alkohol, odparł że w „Pezexie”. I tak już zostało. Znany był też z charakterystycznej linii melodycznej „lalalalalala”. Przechodzień, usłyszawszy taką melodię, wiedział, w którym rowie wypoczywa ciśniański grabarz po trudach przedzierania się przez „kozenie, kamienie” do sedna istnienia.
R |
||||||||||||||
|
||||||||||||||