Marek, Co Nie Robi Nic, robi śmierć



Początek marca błogosławi słońcem. Bóg Ra złoci swych wyznawców, nagradza ciepłem istnienia. Śnieg dawno już ustąpił. Suchy rok będzie, góry nie będą miały co oddawać w lecie. Oj, biedne będą potoki i rzeki. Pierwsze włochate gąsienice wędrują w sobie widocznym tylko celu. Pająki grasują wśród zeszłych traw. Trzmiel odnalazł kwitnące podbiały. W przestrzeni żeglują motyle, dziwnie porażające zmysły tym nadmiarem kolorów. Kot upolował wygrzewającą się jaszczurkę. Szkoda, zimę przetrwała, a tu takie zwieńczenie żywota.

 

Adamo przyszedł do baru i oznajmił:

– Wczoraj Marek skonał.

I wyszedł rozpaczać dalej, bo krwią braterską są związani. Ładnych parę lat do tyłu Marka z Cisnej wywieźli do Brata Alberta. I to wtedy już dla całej wsi umarł, bo wszystko, co znika za górą Jabłońską albo Szczerbanówką, nie istnieje w naszej zbiorowej świadomości. Od czasu do czasu docierały jakieś poronne informacje, że w tej śmierci jeszcze niedokończonej Marek wyłączył się i tak dziwnie sobie wegetuje, jak jakiś mech albo grzyb. Nawet lekarze mówili, że nie ma przyczyny, żeby nie funkcjonował ten człowiek. Ale Marek taką w głębi siebie znalazł i nacisnął przycisk samozagłady. Leżał sobie i chyba nawet nie rozmyślał. Karmili go, odziewali, myli. A Marek jakby nawet zadowolony był z tego stanu rzeczy. Dla nas we wsi umarł, a dla siebie tak sobie dziwnie żył.

 

I to, że Adam oświadczył nam, że 4 kwietnia Marek skonał, niczego dla nas nie zmieniło. Zaś Marek sporo zmian doświadczył: z ciepłego do zimnego stanu przeszedł, z mrugania do niemrugania, z trawienia i wydalania do zupełnej abstynencji żywieniowej. A jeden obywatel we wsi jest, który nie uwierzył, że Marek odszedł zaświaty, motywując swą tezę tym, że umieranie to też wszak czynność jest, a Marek nie robił nic, to nie mógł umrzeć, bo musiałby coś zrobić w tym kierunku. Sołtys na zebraniu wiejskim poruszył tę sprawę, bo nie może być takiego bajzlu, że nie wiadomo, czy żyje, czy umarł. Ustaliliśmy przez głosowanie, że Marek zrobił jednak tę śmierć. Można go wykreślić z rejestrów podatkowych.

 

Konkluzja jest przerażająca dla nas nędznych. Okazało się, że śmierć kosi i tych, co nie robią nic, i tych, co robią wszystko.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R