Bieniasa i Burka wyprawa po złote runo
Bienias, niespokojny duch Wołomina, na wzór bieszczadzkich łowców wolności, szlifuje buciorami trotuary swego miasta w poszukiwaniu harmonii istnienia. Obserwuje ten dziwny, pędzący świat, znerwicowane ludzkie twarze rzeźbione przez stres, dzieci topiące się w ekranach telefonów i komputerów. Bienias czuje potworne wykluczenie, a nie więź z tym systemem. Ale głupi, kto by powiedział, że on nie ma marzeń. Każdy człowiek je ma. Przecież wszem i wobec jest wiadome, że każdy obywatel naszego kraju chce prędzej czy później wyjechać w Bieszczady. Burek – szalony kucharz, smakosz trunków i jedzenia, kolaborant naszych czasów, mistrz krojenia chleba i drylowania kiełbasy, celebrant obfitości życia. Oto dwie piękne postaci. Zapytajcie, proszę, co się wydarzy, kiedy te osobowości połączą swe moce i przywary. Już odpowiadam: wyprawa po złote runo nastąpi. Krótko zatem: Burek straszliwie się najebał. Kiedy po kilku dniach chlania rozpoczął detoks, będąc jeszcze w dwóch światach, poinformował Bieniasa, że jadą w Bieszczady. Już, natychmiast, może nawet dzisiaj. Uszczęśliwiony tą wieścią, Bienias spakował graty. Czekał, czekał, aż tu Burek wytrzeźwiał i tę piękną ideę zapomniał i tanio sprzedał.
R