Życzenia Noworoczne Pustaka dla ludzkości
Wychodzę po północy za Siekierezadę, właściwie uciekam wtedy z knajpy, bo nie lubię obściskiwania i tego całego cmokania się po polisiach, a nieraz klepania po pośladkach. Taki tam autystyczny defekt – odkryłem, że nie lubię bliskości, bardziej „dalość” mi odpowiada. Przechadzam się wzdłuż torów kolejki wąskotorowej, relikcie austrowęgierskiej okupacji, z ciemności dochodzi do mnie głos ciągły składnym monologiem. Zbliżam się do jego źródła. Oto Olek Pustak w samotności składa życzenia ludzkości:
- A żeby tych wszystkich krzywych chujów trądem obsypało, żeby te kurwy, gnić zaczęły od środka i żeby dupy im poodpadały. Żeby taki śluz się im z oczodołów wydobywał i żeby się te pomioty jak galareta rozlały w tym błocie, żeby na powrót amebami się stali. Żeby im krew z uszu i nosa tryskała, a oczy nabrzmiały i powybuchały.
- Pustak, co ty tu wygadujesz? – zapytałem.
- A nic, ja tylko składam Noworoczne życzenia dla ludzkości.
- Aha – odwróciłem się i ruszyłem do roboty. Pomyślałem sobie, że Pustak prawidłowo zdiagnozował noworoczną rzeczywistość. Miałem nadzieję, że po półgodzinnej nieobecności w lokalu petenci zapomnieli już o obściskiwaniu się i całowaniu. Ruszyłem w Nowy Rok, bardziej pragnąc „dalości” niż bliskości.
R