Zamordowane dzieciństwo
Wracam poranną porą ze sklepu, przede mną idą dwaj mali kolesie około osiem, dziewięć lat. Idę za nimi dość długo, a oni przez cały czas gapią się na swoje komóry. Zdaje mi się, że wsysa ich przez tę otchłań małego czarnego sześcianu w inny przerażający wymiar.
Patrzę wokół na cud czerwca i przypominam sobie, jak było pięknie, gdy wracaliśmy z Darkiem ze szkoły, patrzyliśmy na płynącą wodę w rowie, na żaby, na kształt chmur, gałęzi i kamieni.
Boże, dzięki ci, że ocaliłeś nas przed smartfonem, telewizją i grami komputerowymi. Dzięki, że ochroniłeś nas i nie zamordowano naszego dzieciństwa.
R