Wojtek pośród gwiazd
Odwiedził mnie wiosną ubiegłego roku gość z Poznania.
- Pamiętasz mnie? - zapytał.
- Owszem, miałeś dwa ruskie gaziki, ale na kategoryczną prośbę żony sprzedałeś jednego, bo tak trochę się upierała – pochwaliłem się swoją pamięcią.
- Wojtek nie żyje – oznajmił.
Znalem Wojtka ponad trzydzieści lat, przyjeżdżał w Bieszczady Willisem MB, zawsze służył radą i swoją dogłębną wiedzą w temacie. Wtedy remontowałem swojego jeepa, a przy okazji opowiadał cudownie o gwiazdach i tym całym porażającym bajzlu, który mamy nad głowami. Wojtek był astronomem. Na roztokach górnych pokazywał mi w okularze teleskopu ogrom sfer niebieskich. Nie przypuszczałem, ze tak szybko w nich zaginie.
Żegnaj Wojtku już mi brakuje tych konwersacji o skrzyni biegów T84, kolumnie kierowniczej i gaźniku Carter, czy jakości dzisiejszej farby olivdrabe…
Jakoś przerażająco szybko mija ten czas pośród gwiazd.
R