Wiesiek Myk z Bydgoszczy w Bieszczady, a z Bieszczad myk do nieba



Wieśka spotkałem kiedyś w Bydgoszczy gdzie żył na zesłaniu i nie był z tego zadowolony. Zwierzył mi się tam nad czarną wodą Brdy, że szczęścia tam nie znalazł i chciałby wrócić. Pamiętam, jak się zwierzył:

- Moje miejsce zawsze było i jest na Krzywym, tam moje serce.

Kilka dni temu przyjechał na ojcowiznę, było to zaraz po Fudżisie, mogiłę na ciśniańskim cmentarzu wykopano, Wiesiek padł na serce na Krzywym na ojcowiźnie. Do braci dołączył do Janusza i Olka, można by powiedzieć, ładnie się stało, zgodnie z jego marzeniem i dewizą „Myk myk i do nieba”.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R