Wesek nie umie nic



Wesek nie umie nic, a żyje. W szkole, w domu, wszędzie mówiono nam, że trzeba się uczyć chuj wie czego, żeby żyć. A tutaj proszę, samobieżny dowód, że to gówno prawda. Wesek nie umie nic, a fajnie sobie żyje. Zawsze uśmiechnięty, zawsze najebany, zawsze nic nierobiący. Podjeżdżam za Siekierę, wychodzę z pojazdu, a tu słup do mnie przemawia, aż się wzdrygnąłem. To Wesek wtopiony w lokalną architekturę przylepił się do drzwi garażu w ten mroźny, styczniowy dzień i obserwuje kulawą wiejską rzeczywistość. Żuje przy tym kiełbasę zwyczajną, zapija zimnym piwem i dobrze, że nic nie umie, bo jakby posiadł byle jaką wiedzę w bliżej nieokreślonej dziedzinie, to byłby tak ujebany jak my… urzędami, płatnościami, obowiązkami, stresem. A tak, wystrzegając się wszelakiej wiedzy i umiejętności, oddaje się bezgranicznie kontemplacji swojego cudownego życia.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R