Urodziłem się, by pamiętać o Twojej śmierci
Ślady małych stópek młodego lisa rozsiane na śniegu za Siekierezadą… Nie widziałem go nigdy, raz tylko, kiedy wyławiałem jego ciało ze stawu. Zapędził się na kruchy lód za kaczkami - nie udało mu się, brak doświadczenia pokonał go śmiertelnie. Piękny był jak z bajki: zadbane zimowe futro, puszysty ogon, brązowe wyraziste oczy jak u sklepowych pluszaków. Wykopałem mu wieczne leże przy jarzębinie, ułożyłem w ziemi i zasypałem jasną gliną. Powiedziałem doń nad mogiłą: „Urodziłem się, by pamiętać o Twojej śmierci”. Nie wiem, dlaczego mu to wyznałem. O tak mi przyszło do głowy.
R