Udoić chłopa trza
Z długim warkoczem, o ładnej, pogodnej twarzy, to ta, która waliła wódę jak chłop. Druga, krótko przystrzyżona, subtelniej przyswajała substancję, taka bardziej miastowa była. Ta pierwsza już na początku imprezy zaprezentowała się barmanowi manifestem: „Ja ze wsi kurwa jestem, setkę proszę, a dla koleżanki dwie pięćdziesiątki, bo nie przełknie.” Spełniłem życzenie i usunąłem się w swój kąt. Ta miastowa mówi do koleżanki:
- Mój chłopak jakiegoś wścieku dostał, często tak ma, nie daję sobie z nim rady.
- A doisz go systematycznie? – pyta ta z warkoczem.
- Co to znaczy doisz?!!! To nie krowa – obruszyła się krótko strzyżona.
- Jak już mówiłam, jestem wieśniara, a wiocha to najlepsza szkoła życia. Jak krowy systematycznie nie udoisz, to też pierdolca dostaje. Jak widzisz, że samiec chodzi po ścianach wkurwiony, udoić trza i adrenalina spadnie mu do normy, ruptury trza mu spuścić, żeby na mózg nie uciskała i masz spokój – skończyła wykład ta z warkoczem.
- To o seksie mówisz?! – ta druga z niedowierzaniem.
- Ja tam nie wiem, czy mnie zrozumiałaś, ale rób, jak chcesz. Kiedy twój samiec chodzi po chałupie wkurwiony możesz równie dobrze iść do obory doić krowy, i też będziesz na chwilę miała spokój. Ale ja bym wolała chłopa udoić.
R