Trzy koszmary Adama



Czerwiec złoci się w błękicie, przerwa nastąpiła w wiejskim umieraniu. Trawa wybujała i swym falowaniem ukrywa skazy wykopanej na cmentarzu ziemi. Taki dzień piękny może człowieka swą ułudą obałamucić i omamić. Tak się stało z Adamem…

Powstał z łoża o świtaniu, trzeba przyznać, że odrobinę niechętnie, gdyż wczorajszych osiem piw przypominało o sobie. Wyszedł przed chałupę, bo nowinę najlepiej chłopu zacząć od swobodnego szczania na stodołę. Tak też uczynił. Podczas tego procesu kątem oka spostrzegł jakieś braki w podwórkowym pejzażu:

- Ożeż kurwa jebana Pustakowi by była! Wannę żeliwną emaliowaną zajebał - w której gęsi i kaczki się kąpały. - Pierdolony Żyd nie obrzezany, sprzedał złomiarzom – skomentował z oburzeniem.

Nim pierwszy koszmar się skończył, zza horyzontu wyłonił się następny. Zwizytowawszy kurnik Adam, odkrył trzy ciała kur niosek. Wzburzony powtórzył frazę, tym razem adresując do lisa:

- Pierdolony Żyd nie obrzezany - ale zmitygował się, lis chyba nie może należeć do narodu wybranego. Zmienił wersję - Pierdolony goj, wyjebany przez Żyda obrzezanego – bardziej mu to pasowało.

Drugi koszmar został przyswojony. Matematyka jednak nigdy nie kłamie, jak było jeden, dwa, to zaraz będzie trzy. Zauważył, że gęsi coś niemrawe, bystro postawił diagnozę ich niedyspozycji - lis je opluł w nocy i teraz są już do niczego.

- Pierdolony Żyd… - przerwał tyradę i po namyśle dokończył – Pierdolony dzień czerwcowy obrzezany.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R