Tadek odszedł



Zima tego roku trzymała długo, przedwiośnie wstrzemięźliwie reglamentowało ciepło, aż niespodzianie, na początku maja, wybuchła wiosna. Kwitnienie wszystkiego naraz prawie pomieszało zmysły: ciemny błękit cebulic, lśnienie podbiałów, biel nieskalana zawilców, fosforyzujące żarzenie mniszków, knieć błotna rozpasana pasami utrwalonego blasku słonecznego, pastelowe tonacje wzbierających jasnym listowiem krzewów i drzew…. W stawie przy Siekierezadzie wybudził się żółw Czerepacha, żaby złożyły skrzek, życie wzbiera jak letnia burza, pędem i energią nieograniczoną.

Tadek, czyli Pan Kuleczka, oddał ostatnie tchnienie, pożegnaliśmy skromną zawartość urny na ciśniańskim cmentarzu. W korzenie lip przedwiecznych szczątki ofiarowaliśmy. Dzień ostatecznej podróży wybrał sobie piękny, soczysta zieleń, błękit niebios, ciepłe wiatru tchnienie. Jak po każdym naszym wiejskim zgonie czuć wagę straty. Tadka było pełno w przestrzeni naszego świata, a to z pieskiem na obchodzie terenu, a to z koszem pięknych grzybów, a to z prowiantem dla hodowanego przezeń drobiu.

Żegnaj Tadziu, Pięknym Snem byłeś naszej zbiorowej świadomości.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R