Spisek kotów
Od pewnego czasu dostrzegam na wsi niepokojące znaki. Może nie przywiązywałem do tego uwagi, a zaczęło się to już o wiele wcześniej. Dzisiaj jest już za późno na ocalenie. Gdziekolwiek człowiek pójdzie, tam wszędzie kocie ślepia wpatrują się w niego hipnotycznie, przekazując rozkazy:
- Weź mnie natychmiast do domu.
- Karm mnie frykasami.
- Ogrzewaj kolorowymi kocykami.
- Iskaj mi pchły i drap za ogonkiem.
Myślałem, że to tylko ja tak z przypadku trafiam na te zaborcze koty, ale kiedy zapytałem sąsiada, on też zeznał, że koty przeprowadzają inwazję. Okazuje się, że do wszystkich przybywają. Są już w całej wsi, u każdego mieszkańca co najmniej para. Szare, bure, łaciate, rude, trikolor, popielate, czarne. Myślałem, że to zjawisko ogranicza się wyłącznie do naszej wioski, zapytałem znajomych zza góry Jabłońskiej i zza Szczerbanówki. Oż kurwa, tam tudzież postępuje inwazja. Przejrzałem je, ustaliłem tragiczne fakty – ci kosmici (a na pewno są to istoty pozaziemskie, bo jakaż normalna ziemska istota zniewoli cię w tak perfidny sposób, że służąc jej, będziesz jeszcze z tego zadowolony i dumny), niezauważalnie przejęli już planetę. Ludzie… uciekajmy, oni są już wszędzie!
Miau! Miau! Miau!
Ratunku, one patrzą na mnie i mruczą!!!
R