Śmierć wyobraźni

czyli Przepis na Bieszczady



Dyktatorka wszechwiedzy o Bieszczadach i konceptach ‘Za, a nawet przeciw’, pani Lucyna, terroryzuje swymi poglądami bogu ducha winnych mieszkańców wsi i miasteczek. Robi to z częstotliwością niemożliwą dla zwykłej ludzkiej istoty, więc nasuwa się podejrzenie, że to ten szatański Internet wygenerował takiego ‘kosiarza umysłów’ i beznamiętnie nim się posługuje (częste używanie sformułowania burza mózgów potwierdza moją teorię). Postać pani Lucyny jest niczym Leonardo da Vinci naszych czasów, zna się na lasach, turystyce, sztuce, gastronomii, budownictwie, polityce… Zna się na wszystkim… oprócz ludzi. Osoba ta nie przyjęła jeszcze do świadomości, że każdy człowiek potrzebuje wolności i nie chce być na siłę uszczęśliwiany przez panią Lucynę. Nie będę tutaj reklamował tych dziwnych i ekscentrycznych stron, na których się produkuje z wielką energią, a główną jej ideą jest przerażająca agresja, bezkompromisowość i dziecięca niekontrolowana emocjonalność. Można jeszcze dorzucić brak granic w ferowaniu błyskawicznych sądów.

Drodzy użytkownicy sztucznej neuronalnej sieci nie wyciągajcie pochopnych wniosków z czytania takich stron. Bieszczady nie są zbiorowiskiem szaleńców i wariatów, jakby wynikało z twórczości pani Lucyny, jest to piękna ziemia, gdzie każdy może znaleźć swoją niszę na WŁASNYCH WARUNKACH, szanując przy tym sąsiadów, a studiując te wykwity geniuszu opiniotwórczej pani, można mieć skrajny i wypaczony obraz.

Nie Musicie pływać elektrycznym jachtem

Nie Musicie jechać drezyną

Nie Musicie jeść tego co pani Lucyna

Nie Musicie robić brain stormu ze wszystkiego

Nie Musicie też myśleć tak jak ja czy ta pani

Po prostu przyjeżdżajcie, używajcie swego rozumu i prawa do samodecydowania.

P.S.

Opinia moja jest subiektywna i nie obowiązuje jako akt prawny.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R