Siedmiomilowe buty i ład we wszechświecie



Darek poszukiwał w swoim domu swoich butów, a to z zamiarem wyjścia z Hejem (psem osobistym) do lasu. Długo szukał tych butów w swoim domu, aż ich ostatecznie nie znalazł. Poirytowany wyszedł na dwór, gdzie spotkał się ze swym rodzicielem. Bez zbędnych formalności zadał pytanie:

-Gdzie pierdolnęliście moje buty, jak robiliście z Wojtkiem Szwedem porządki w kotłowni?

Szanowny rodziciel zaczął wikłać się w zeznaniach i zniechęcony Darek przerwał mu:

- Dobra, nie tłumacz się, bo prędzej Bóg wytłumaczy się z chujowego stworzenia świata niż ty z tych porządków.

Zza górki wyłonił się Kazek Flaps. Darek zbulwersowany (naokoło sto dziewięćdziesiąt jednostek ciśnienia tętniczego łamanego przez dziewięćdziesiąt pięć żylnego) zagaił:

- Nie widziałeś Wojtka Szweda? Buty mi zginęły.

- Takie wysokie czarne? - uściślił Kazek. - Jeśli tak, to stoją pod drzwiami pokoju Szweda.

Ruszyli komisyjnie na posesję Flapsa. Wszystko układało się cudownie, bo akurat na placu pojawił się Wojtek. Darek zaatakował z furią:

- Skąd wzięły się moje buty za sześć stówek u ciebie?

- Dostałem w paczce - rezolutnie odpowiedział indagowany.

- W jakiej kurwa paczce, od świętego Mikołaja? - oburzył się Darek i osobiście kopnął w dupę Wojtka (w prawdzie nie tymi wysokimi butami, ale krótszymi), dając mu subtelnie do wiadomości, że znajomość uważa za zakończoną.

Pobrał od Flapsa swoje buty i ruszył do domu zadowolony, że podczas śledztwa wszystko tak ładnie się układało. Ład we wszechświecie jednak istnieje, teraz można iść z psem Hejem na spacer do lasu.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R