Puzzle do Dupy



Kazek przyswoił sto gram chłodnej, dobrej wódki, uczynił to z namaszczeniem, jakby krew chrystusową duszy swej aplikował. Bar pełen był Kazka, tylko Kazka i może z tuzina pająków po kątach. Barman, jak ksiądz, wie po co przychodzi człowiek - najczęściej po ulgę, której potrzebuje umysł i ciało. Wódka dobra jest nieraz by naoliwić bezpieczeństwa zawór. Wiedzę posiadałem o Kazkowych problemach z babą, taka wiedza we wsi jest powszechna, leży na trotuarze. Drugą setkę Kazek zamówił skinieniem głowy, łyknął i rzekł bardziej chyba w formie konkluzji niż obwieszczenia:

- Jak Kaśkę pierwszy raz ujrzałem, to dupa jej mi się tak spodobała, że wzroku nie mogłem oderwać, jak palców od kleju butaprenu. Te jaj mięsiste poślady zasłoniły mi resztę, która nie była mała, ale mijały dni, miesiące, lata i trzeba było dokładać elementy do tej dupy. Na siłę nieraz starałem się coś dopasować, no bo ile można żyć z samą dupą. Wiesz… związek z kobietą to takie puzzle, tyle że puzzle do dupy, jakkolwiek je ułożysz, w środku zawsze zostanie czarna dziura.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R