Pustak na księdza
Kilkakroć już widziałem Pustaka przy posłudze bogu. Na razie ta służba polega na malowaniu płotu przed świątynią i zamiataniu liści przy dzwonnicy. Ale powoli, droga do serca jezusowego jest kręta i długa. Tak coś podejrzewałem, że Pustak odnajdzie się w służbie panu. Często jak wraca najebany na Dołżycę wita się z mijającymi go takim prawie subtelnym gestem, jak pleban błogosławiący tłumy. Przypomina wówczas Chrystusa Pantokratora błogosławiącego orbi et urbi.
Pustak jest świetnym kandydatem na kapłana, bo jest zarazem kanalią, a z drugiej strony, bardzo zagubioną ludzką istotą, z której przeświecają dobre cechy. Świetnie manipuluje ludźmi odnosząc się do swej rzekomej i rzeczywistej nędzy, a zatem ciśnianie – oczekujmy w niedalekiej przyszłości wyświęcenia obywatela Olka zwanego Pustakiem na przewodnika duchowego prostych mas, wszak nie tacy niegodziwcy dostąpili świętych łask.
R