Pustak kupuje pół litra wódki i jedno piwo „mocne”
Trzynasty lutego, o kurwa, pechowa cyfra, o kurwa, Pustak wrócił z odwyku. Spotkałem go w sklepie „u Dziewczyn”, właśnie składał zażalenie, że sprzedane mu piwo „mocne” nie jest mocne, ale można mu to wybaczyć, bo po dwóch miesiącach odcięcia od substancji wszystko wydaje mu się teraz być słabym. Dokonuję oględzin obywatela Pustaka i publikuję na głos swe uwagi:
- O, nowe fajne buty, czysta kurtka, eleganckie spodnie. Pustak, zajebiście się prezentujesz! Wykorzystaj tę szansę i się dzisiaj ożeń, bo jutro będzie za późno, wszystko straci blask. Wanciuch ci urósł! - dodaję, pokazując na wydatnie zarysowany brzuszek, jak u faraona Echnatona.
Pustak zwraca w moim kierunku swe monstrualnie rozszerzone źrenice, co świadczy, że wchłonął już substancję potężniejszą od alkoholu i rzekł:
- Czego się mnie czepiasz? Lepiej wujka Adama być się czepił - natychmiast protestuje.
- Wujka Adama też się czepiłem, jebanego koniuszego, mało mu nie wpierdoliłem w urzędzie gminy, ale pani kurator się za nim wstawiła, to mu chwilowo odpuściłem.
Poklepałem Pustaka po ramieniu i zakończyłem:
- Nie martw się Pustak, bóg ci odpuści. Ja nie mogę, bo jestem tylko człowiekiem. Pozdrów wujka Adama, jak zaniesiesz mu tę flaszkę.
No i chuj, Pustak znowu we wsi. Cóż, zaczną się problemy... i moje pisanie.
R