Pustak grypser
Siedzimy przy kominku u Darka, Olek nawija, gęba mu się nie zamyka. Muszę obiektywnie przyznać, że jego narracja jest wciągająca, błyskotliwa i doprawiona szczyptą poczucia humoru. Opowiadał właśnie o swoich konfliktach z prawem. Pochwalił się, że dwa razy już garował.
- Nie jest źle w kryminale, trzeba poznać zasady i można się bezkolizyjnie prześmigać.
- Za co garowałeś pierwszy raz? - pytam.
- Za te cztery skrzynki piwa, które zajebałem u Bacy.
- To warto było taki skok robić? - dopytuję.
- To nie chodziło o piwo, chodziłem wtedy z tą kelnerką z baru, ona przyznała mi się, że kierownik ją stuknął dwa, albo trzy razy, ale wiecie, jak jest z babami, zawsze zaniżają. I pewnie ruchnął ją ze cztery razy, no to zajebałem cztery skrzynki piwa. Jedną za każde pukanie.
- To by było brutto sto dwadzieścia złotych za numerek – obliczył Darek.
- Gdybym sprzedał, to tak, ale wtedy byłbym sutenerem, a ja chciałem tylko sprawiedliwości. To wypiliśmy w nocy z Pająkiem i Fudżisem – wyjaśnił rzeczowo Pustak.
- Ale na drugi dzień jakiś chuj mnie sprzedał i trzeba było iść pod celę, ale puste skrzynki zdążyłem jeszcze oddać. Kierownikowi baru było trochę głupio za to ruchanie mojej baby, to wypłacił mi kaucję za butelki, mimo że jak kradłem, to brałem bez zastawu.
- Sprawa byłą honorowa, a nie kryminalna – zauważył Darek.
R