Przychodzi Nowak do Palikota



Nie mogę ujawniać danych osobowych publicznie, aby zachować tajemnicę dziennikarską, umówmy się, że w tekście Maciek Nowak z Wołomina będzie określany anonimowo inicjałem N, tak żeby go nikt nie zidentyfikował, że chodzi o tego Nowaka, który często gości u nas w Siekierze i kibel został ochrzczony i opisany tablicą jego imienia i nazwiska. Nie mogę o sobie powiedzieć, że jestem osobą bardzo dyskretną, gdyby ktoś potrzebował pesel, nr paszportu, nr konta, karty leczenia psychiatrycznego obywatela N to zapraszam na stronę (kibel Siekierezady). Moja osobista relacja z N jest typowa dla naszej wsi, opiera się w głównej mierze na silnych więzach, są to w dziewięćdziesięciu procentach wzajemne żale i pretensje. Nic szczególnego, na takich relacjach płynie jak na dziurawym kajaku cały ten kraj. Już od wielu lat żyję z tą bolesną wiedzą, że N to kretyn, pijak, hedonista, hemoroidysta (osobiście nie sprawdzałem), ale od naiwności trzymałbym go z daleka, a tu proszę – dał się nabić w butelkę, przepraszam w beczkę. Coś tam przypadkiem w konwersacji zażartowałem o Januszu polskiego biznesu i N pociągnął temat:

- Jebany wisi mi szmal. Zainwestowałem w te jego beczki cały tysiąc, bo on tak ładnie opowiadał, okowitą mnie zwiódł na odległość. Już liczyłem, ile butelek wezmę w procencie, jak on o tym w Bentleyu smacznie prawił. Już firmę ze słoniną pod to chciałem tworzyć. Tydzień po wpłacie zadzwonili do mnie czy bym nie chciał wejść w filar Premium współpracy i dopłacił jeszcze trzy kafle. Asertywnie wymigałem się, że wystarczy:

- Co pan, co pan, to pewna inwestycja – dodali. – Proszę to szybko przemyśleć, bo masa inwestorów za drzwiami.

P.S.

Gdyby ktoś z biznesmenów „na wnuczka, na pustą paczkę, na spadek od Arabów” potrzebował stuprocentowego klienta, to proszę dzwonić pod ten numer XXX-XXX-XXX.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R