Poszukiwany martwy, a nie żywy



Chciałbym potraktować ten tekst jako apel do Wojtka Stolarza Podłogowego, który nie wiedzieć dlaczego jeszcze żyje. Nie powiem, że nie będę wypominał, bo będę, mam swoje powody. Oto kilka już epitafiumów sporządziłem na cześć jego zgonu w różnych wariantach: łagodnym, agresywnym, intelektualnym i prymitywnym, a on wciąż trzyma się tego żywota, jakby to stanowiło jakąś wartość. Nie tak miało być, nie można pisarza oszukiwać. Kilka opowiadań w intencji zgonu wypociłem i nic – on wciąż żyje. A co ja mam teraz ze słowem pisanym zrobić? Przerobić na kogo innego się nie da, dopasować do innej postaci ciężko, bo tyle pojebanych elementów z jego żywota tam się nagromadziło, że do normalnej osoby ni jak nie dokleisz. Wkurwiłem się i wyjebałem te ładne teksty do kosza, a jak już WSP na tę śmierć się nawróci, to krótko i jednym zdaniem potraktuję: A CHUJ CI MARTWY W GRÓB.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R