Porażająca siła fejsbuka
Wojtek Szwed pożyczył od Darka samochód i ruszył gdzieś z Fudżisem w głębię Polski. Samo to zestawienie, prawie że trójcy świętej: auto, Wojtek plus Fudżis mogło już wcześniej budzić grozę, ale po około dwóch dniach Szwed szczęśliwie powrócił z Fudżisem, autem, śniętymi karpiami i małym gratisem – panią Wiesią.
Wszyscy myśleliśmy, że znajomość z tą panią zawarł Wojtek ze trzydzieści albo czterdzieści lat wcześniej, bo prawie od początku krzyczał na nią, obrażał ją i obrażał się też sam. Przy takim jednym obrażeniu się Wojtek zostawił panią Wiesię w kuchni u Darka, który chcąc nie chcąc, musiał podjąć się roli anioła-opiekuna zagubionej duszy.
Pani Wiesia wylała ze sto litrów gorzkich żali, obciążając też pośrednio Darka, któremu Wojtek przyłożył do ucha telefon kilka dni przed słynnym wyjazdem i Darek spontanicznie zareklamował nie Wojtka, a tak ogólnie rejon geograficzny Bieszczady. Przerażony Darek zapytał:
-To od kiedy właściwie wy się znacie?
-No od trzech dni, poznaliśmy się na fejsbuku. - z rozbrajającą bezradnością zeznała pani Wiesia.
R