Pierwsze wyprucie Pająka
Po około czterech tygodniach obywatel Pająk wypruł się z trzeźwości. Jak sam zeznał „samo popuściło to zaszycie. Górny szef się poluzował i substancja antyuzależnieniowa wylazła spod skóry i się zatraciła”. Tak mniej więcej obstawiałem u ciśniańskich bukmacherów, taki obrót sprawy przewidziałem, bo żeby zaszycie zadziałało, trzeba znaleźć sobie przed zabiegiem coś w zamian. Na przykład redaktor Wieczorek obsesyjnie kręci rowerem, Wojtek Stolarz Podłogowy realizuje się w normalnym (jak sam to określił) życiu, a Pająk naiwnie myślał, że ot tak, kurwa, sobie wyskoczy ze swojej poprzedniej egzystencji (jak pisklę ze skorupy) i wskoczy do nowej.
„Ni chuja, nie da rady” jak mawiali starożytni Aztekowie, wycinając ludzkie serca. Bo trza złożyć ofiarę z siebie, inaczej nie przejdziesz przez bramy przemian.
Póki co, Pająka nie interesuje ani kręcenie rowerem, ani normalne życie.
R