Młoda trawa i stare niebo
10 maja przyszły pierwsze, cudowne, ciepłe dni. Młoda trawa ruszyła w kierunku starego nieba z taką determinacją, że prawie słyszalny był jej szum wzrostu. Wszyscy we wsi czekaliśmy z utęsknieniem na to zmartwychwstanie. Na skarpach nadrzecznych, które przytulają więcej słońca, zielenią się już liście czeremchy, aż chce ich się dotykać, by utwierdzić się w wierze, że to już się dzieje. Pod starym niebem rozgrywają się nowe dramaty, na drodze rozjechane żaby i węże, pomnik ludzkiej, bezmyślnej nieporadności i nieczułości. Pszczoły swym brzęczeniem unoszą pyłek z wierzb, będzie niedługo młoda słodycz. Cmentarz ciśniański pożera kolejne istnienia, a młoda trawa nic sobie z tego nie robi, bo jej trwanie nieśmiertelne tylko śni wiosną i zasypia jesienią. To stare niebo zachwyca wszech wiecznością, patrzy na narodziny i zgony wszystkiego. Oto nasza wiosna w Bieszczadach, pod stopami młoda trawa, nad głowami stare niebo. Dokonało się, istniejemy!
R