Magiczna receptura, czyli beton bez cementu
Czynimy sprawczość budowlaną, wytoczyliśmy na plac dużą betoniarkę, niczym grubą Bertę na pole bitwy. W akcji tej bierze udział Wesek i Inkubator ze swym przybocznym Błędnym Rycerzem. Musiałem być chwilę nieobecnym, zaordynowałem więc tej kryzysowej brygadzie:
- Jadę do hurtowni, dawać dwa worki cementu na jeden wkład.
Receptura nie wydaje się bardzo skomplikowana. Zgubiło mnie to, że myślałem że oni… myślą. To był podstawowy błąd. Wróciłem po dwudziestu minutach, Wesek właśnie lał w wykop „beton”, coś mi się wydało nie tak z kolorem substancji (zbyt sraczkowaty).
- Cementu daliście? – zaczynam śledztwo.
- Oni dali – Wesek pokazuje na Inkubatora.
W dalszej części śledztwa wyszło, że tak zwani ‘oni’ nie mają wiedzy o żadnym cemencie. Wyrażam im swoją ostateczną epikryzę:
- To wy, chuje, błoto robicie w betoniarce i nim zalewacie fundament?! To kurwa lepiej srajcie do tego dołu, zaoszczędzimy na prądzie, a wyjdzie na to samo… Też chwilę potrzyma.
R