Lalka z fejsbuka
Wchodząc do Darka, zauważyłem siedzącą na moim miejscu (tam, gdzie zwykłem zawsze siadać) sporą lalkę, taką najprawdziwszą z gałganków, strojną w iście dziewiętnastowieczną suknię, gorset i inne tam falbanki. Jej wielkie oczy wymalowane na szmacianej twarzy czujnie wpatrywały się we mnie.
- A co to? Piesek Heja ma laleczkę? - zapytałem, głaszcząc go po łbie.
Heja zamerdał energicznie ogonem, jakby potwierdzając.
- To dzieło Wiesi - oznajmił Darek.
- Jakże klasyczne jest to dzieło w opozycji do tej całej fejsbukowej znajomości zawartej z Wojtkiem Szwedem - pozwoliłem sobie na komentarz.
- ”A przestrzegał mnie syn-ksiądz” - zacytował Darek z pani Wiesi.
- Cóż, nawet syn-ksiądz nie obroni przed szatanem, czyt. Fejsbukiem - zakończyłem kazanie.
R