Kura Klementyna i kaczka Cecylia



Pasją Tadka była hodowla drobiu, na podwórku zawsze srały jakieś barwne ptaki. Kurki rozgrzebywały żyzną ziemię, kołysały się śmiesznie kaczki, gaworzyły gęsi, indory gulgotały zapalczywie, strosząc pióra. Gospodarz z lubością doglądał swej ptasiej gromady, dostarczał im zlewki z knajpy, podrzucał złote ziarno, ale sielskość życia nie trwa wiecznie, choroba zmogła człowieka. Poważne operacje i inne doświadczenia medyczne nadwątliły Tadkowy raj. Podczas jego nieobecności pierzastymi opiekował się Adam Co Nie Robi Nic, ale jak może ktoś taki zaopiekować się innymi stworzeniami, jak nie umie zaopiekować się sobą samym. Tadek przyjechał ze szpitala na przepustkę, tylko wszedł na podwórko podbiegła do niego jego ulubiona kura Klementyna. Wziął ją w dłonie, chwilę ważył i nic nie mówiąc, przyjebał z liścia w ryj Adamowi, który spieszył właśnie na powitanie. Nie uszło też jego uwadze to, że pod płotem kuśtykała kaczka Cecylia, zatem drugi raz w ryj Adamowi.

- Za co? – zdążył zadać pytanie zaskoczony.

- Za chujową hodowlę. – zwięźle odpowiedział Tadek, po czym tego samego dnia wrócił do szpitala, gdzie wkrótce skonał.

- Nie mogłem jej zjeść na stypie. – żalił się Adam pod dużym sklepem.

- Kogo? - zainteresował się Pustak.

- Klementyny, kury Klementyny, Tadkowi tak bardzo na niej zależało. – ze smutkiem skonstatował. – A Cecylię lis wpierdolił. – dodał z nieuzasadnionym rozbawieniem.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R