Kukiz - człowiek który zamordował piosenki
W związku ze zbliżającymi się wyborami nowych świń do starego koryta poczuwam się w obowiązku agitować we wsteczną stronę. Wynika to z praw fizyki „naciągania gumy”.
Kiedy pierwszy raz muzyk Kukiz przekonał nas do namaszczenia go na trybuna ludowego, poczyniłem krótki tekst za jego kandydaturą. Zachowałem się jak standardowy wyborca - głupio i naiwnie. Nie chciałem głosować na Popis. Szalony muzyk uwiódł mnie spontanicznością i wydawało mi się, że szczerością. Ostatecznie, jak widzicie, głosowałem na pasożytów i skurwysynów, bo ten szarpidrut przytulił się do prezesa, robiąc za jego kota. Nic to odkrywczego - mój delegat zrobił mnie w chuja. Ludzie proszę, głosujcie na tasiemca, na kleszcza albo pijawkę, byleby nie na tę szmatę, która zmyła swe obietnice sobą samą, a teraz jest kuwetą dla kota prezesa. Przypominam: „Jak zostanę politykiem i się sprzedam, możecie do mnie mówić »szmato«. Postawmy na nim krzyżyk… byleby nie na listach wyborczych.
R