Kogut, kaczka i gęś



Taka oto trójca święta się ostała po Tadku, który zamiast jak zwykle na grzybobranie to tym razem wybrał się do nieba i stamtąd zapomniał powrócić. Jeśli zapytacie, czy był on tak ekscentrycznym gospodarzem, że hodował tylko trzy sztuki pierzastych stworzeń różnych gatunków, odpowiem rzeczowo: Nie, Tadek hołubił pokaźne stadko gęsi, kaczek i kur, ale jak już pojechał do tego nieba czarnym karawanem przez punkt konsularny umiejscowiony pod lipami na ciśniańskim cmentarzu, schedę po nim objął Adamom. To typowy przypadek dziedziczenia komediowo-dramatycznego, gdzie z góry wiadomo, że wszystko będzie przejebane. Adamom przez niefrasobliwość swą alkoholową wygubił gęsio-kaczo-kurze plemiona niczym wkurwiony bóg izraelitów, który wygubił żydowską konkurencję na Synaju. Ostał się tylko kogut, kaczka i gęś, jedyni sprawiedliwi pośród pierzastych narodów. Cóż mieli począć, skrzyknęli się na tym osranym podwórku i utworzyli w trójcy swej stado, by uniknąć piekła – samotności. Grupie tej dumnie przewodził kogut, gąska i kaczka ufnie dreptały za nim. Wzruszające jest, jak stworzenia potrzebują współistnienia. Mówię tutaj o pierzastych, bo Adamom jakoś tak średnio tego potrzebuje. Może gdyby miał skrzydła albo pióra…

 

Powrót

                                                                                                                                                  R