Klątwa niepamięci
Umarła kuna nad stawem za Siekierezadą, piękna, dobrze odżywiona lśniąca sierść, młodością świecące białe zęby, jesienne jaworowe liście otuliły ją całunem barwnym, ciepły wiatr z południa gładził jej wieczny sen. Pochować ją trzeba godziwie i nadać imię, by nie przeminęła jak te liście wiatrem rozszarpane. Wykopałem mogiłę pod wielkim świerkiem, który sam kiedyś zasadziłem, ułożyłem jej ciało w bieszczadzkiej glinie i od żółtej plamki na podgardlu Łatką nazwałem. Kuny leśne świecą w mroku tą złotą sierścią na gardle, tak mają w zwyczaju. Złożyłem jej obietnicę, że będę pamiętał, póki żyję. Zakończyłem ceremonię słowami: „Przykro mi, że ci się nie udało dosięgnąć dzisiejszego dnia. Żegnaj Łatko – dzielna Kuno”.
R