Karma dla mózgu
Zastanawiałem się dlaczego nieraz ludzie karmią własnoręcznie swój mózg pociskiem kalibru dziewięć milimetrów. Dzisiaj wydaje mi się, że odrobinę zrozumiałem, dlaczego można nakarmić swój mózg ołowiem. Wcześniej nigdy nie postrzegałem tego gówniano-galaretowego narządu jako odrębnego bytu w mym ciele. Wydawało mi się, że jest to część ciała, współtworząca mnie, działająca w zgodnym zespole z innymi organami i wspierająca całość.
Po półwieczu w więzieniu swego ciała i tego świata naszły mnie podejrzenia, że jest to organ pasożytniczy, dążący do unicestwienia siebie i nosiciela za wszelką cenę, że jest to zaprzysiężony wróg istnienia, który nienawidzi czystą kosmiczną formą pustki wszystkiego, co żywe. Ludzie w akcie desperacji karmią nieraz swój mózg ołowiem, bo nie mogą dłużej znieść tych tortur, które on im funduje.
Wielkie dzięki panie Colt, panie Brawning, panie Glock, panie Winchester, bo jako nieliczni zdemaskowaliście tego potwora zamieszkującego w każdym człowieku – jego własny mózg... blam, blam, blam...
R