Janusz ucieka w sieć neuronalną grzybni
- Słyszałeś, Janusza dzisiaj ścigali – poinformował mnie Olek Pustak.
- Tak, słyszałem jakieś piski policyjnych suk. Byłem wtedy na Buku, kręciłem rowerem, ale nie wiedziałem, że to nagonka na Janusza.
- Spierdalał im od Wetliny. Chcieli go zatrzymać na przełęczy, a dopadli na Polankach, bo rozpierdolił tam swoje BMW – dopowiedział dobrze zorientowany Pustak z rzeczywistego imienia Olek.
Oto heroiczna i epicka ucieczka Janusza, nie przed organami ścigania, a przed rzeczywistością, z którą walczył nieporadnie w Toruniu. Grał tam jakąś rolę w teatrze powszedniości, dziecko spłodził, jajecznicę rano smażył, nawet szedł do roboty, ale w końcu globalna sieć neuronalna grzybni przywołała go w Bieszczady i aktualnie leży na torach kolejki wąskotorowej za Siekierezadą jak wielki, wyrzucony na brzeg morza, kaszalot z jaśniejącym w blasku południowego słońca brzuchem. Łączy się z wszechobecną, globalną siecią neuronalną grzybni po spożyciu garści owocników kołyszących się na cienkich, a wysokich nóżkach. Po uzyskaniu połączenia rzeczywistość jawi mu się przepięknie, jako jedność wszystkiego ze wszystkim. Kolory mu pachną, a zapachy mają barwę, nigdzie już nie trzeba uciekać, wystarczy być tutaj i przyjąć uniwersum grzyba.
R