Gaśnice – narzędzia pierwszego strzału
Pan Kazek od legalizacji gaśnic tłumaczy mi zasady rządzące zarządzaniem kryzysowym w przypadku, nie daj bóg i diabeł, pożaru: „Wiesz, kurwa, taka pierdolona gaśnica, to na ten pierwszy strzał ma działać, może się udać. Po wypróżnieniu spierdalać i na straż czekać”.
Przypomniało mi się, że Bula nasz nieodżałowany podobne zasady wyznawał: Pod łóżkiem zawsze miał ćwiartkę i trochę wina, bo jak pożar wewnętrzny łapał go w noc ciemną, to miał czym gasić. A pod poduszką siekierkę poręczną hołubił, na rezydenta Pająka w razie czego, jak był niegrzeczny obuchem go przez łeb i do rana był względny spokój. Nasza Bula był strażakiem OSP Cisna, to nie ma się co dziwić, że względów bezpieczeństwa przestrzegał.
Człowiek szkolony przed szkodą mądry.
R