Garów myć nie chciała
Adamom - spadkobierca Tadka, dziedzic na włościach, bóg wszechwładny kaczki, gęsi i koguta… Lubię słuchać jego wersji całościowego oglądu ciśniańskiego świata. Pomaga mi zabezpieczyć na zimę „Stocznię remontowo-budowlaną imieniem Olka Pustaka i Fudżisa”, w której stacjonuje amfibia GMC zwana Kaczką. Pomocnik relacjonuje mi wieści gminne w konwencji telewizji śniadaniowej:
- Kogut wczoraj wleciał mi do chałupy, wskoczył na stół i nasrał. Zdzieliłem go miotłą, spierdolił na podwórko, a jak wybiegłem za nim to gąska i kaczka się za chujem wstawiły i mnie podziobali… to odpuściłem. A Bula wyrzucił tę Ukrainkę, z którą pół roku siedział.
- Wydawała się miłą osobą – wstawiłem się za kobietą, bo to prawie po sąsiedzku – przechodząc przy płocie, mówiliśmy sobie dzień dobry na przywitanie.
- Może i miła była, ale garów myć nie chciała - odparł Adamom.
- Mógł jej zmywarkę kupić – poradziłem – A dupy dawała? – dopytałem.
- Mówił, że dawała… ale garów myć nie chciała – przypieczętował Adam.
R