Ernestyna Mordowska
(Do trzech razy sztuka)
Bulbinka, czarny kotek, aniołek z zielonymi ślepiami, w lipcowy, ziejący afrykańskim tchnieniem dzień wyruszyła o świcie w plener. Po kwadransie wróciła z dzieciątkiem karczownika w pysku. Z przykrością stwierdziłem zgon tegoż stworzenia. Atmosfera w domu zrobiła się dziwna, wyniosłem zwłoki i ukryłem pod kamieniem na nadrzecznej skarpie. Sprawczyni gdzieś zniknęła. Po pół godziny objawiła się z następnym karczownikiem. Zupełnie zdołowany przemówiłem: „Bulba, jeśli już zostałaś morderczynią, to przemilczę, ale morderczyni seryjna, to przesada”. Bulbinka spojrzała na mnie swymi łagodnymi zielonymi ślepkami, zwinnie podrzuciła zwłoki jak piłkę, przemawiając tym gestem: „Pobawmy się”. Wyniosłem kolejne ciało z obiektu. Bulba mało sobie z tego robiąc, ruszyła na dwór, jakby manifestując: „Jak mi zabierasz, to naniosę sobie nowe”. I tak też uczyniła… przytaszczyła trzeciego.
Aha, to do wyczerpania zapasów. I tak stałem się mimowolnie pomocnikiem seryjnej morderczyni – Bulby Ernestyny Mordowskiej.
R