Ekologia, czyli dym z dupy ludzkości



Dwa przypadki zaliczyłem w tym sezonie. Najpierw pani, a później jakiś pan nas zaszczycił. Zauważyli, że nam się dymi z komina. Owszem – wyjaśniam wszem wobec, w gminie Cisna opalamy budynki piecami CO. Jak do tej chwili jest to legalny sposób pozyskiwania energii (zdaję sobie sprawę, że uciążliwy dla środowiska). Zapytałem panią i pana, czym przyjechali w Bieszczady – pani samochodem spalinowym, a pan autobusem desiel'owym…

- Rozumiem, że wasze pojazdy zasilane są dymem z dupy podróżujących? – dociekliwie zapytałem, z czego czerpią energię u siebie.

- Prąd mam – padła odpowiedź.

- A skąd masz ten prąd? Rozumiem, że z dynama napędzanego dymem z dupy użytkowników.

Szanowni ludzie, też mi na sercu leży ochrona środowiska, ale proponuję czepiać się całego systemu i wprowadzać globalne zmiany funkcjonowania ludzkości, bo wszyscy uczestniczymy w pożeraniu planety. Rozumiem, że łatwiej się czepić kogoś innego, a samemu udawać, że czerpie odnawialną energię z dymu z dupy.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R