Dokąd płyniesz rzeko?
Z okna domu widzę zakręt rzeki Solinki, rozpędziwszy się na prostym odcinku „Ryni”, skręca w kierunku góry Horb, ograniczona czarną łupkową skałą, wije się jak wąż, którego skóra odbija żółte refleksy kwitnących na brzegu kaczeńców. Kropkowana bielą wpadających weń płatków przekwitającej tarniny, przebrzmiała pełnią zieleni nadbrzeżnej czeremchy. Z okna mojego domu patrzę z miłością na ten ciągły rytuał mętnienia i czyszczenia, słucham łagodnego szemrania pomieszanych słów i zdarzeń zaklętych w milionach kamieni tworzących tę nieśmiertelną grzechotkę przypominającą swym kojącym chrzęszczeniem, że wszystko zostanie zmielone na sypki piach. Dokąd płyniesz piękna rzeko, klepsydro mojego istnienia? Nie potrzebuję już pytać, jestem szczęśliwy, że płyniesz.
R