Dokąd? Będziesz wiedział



Wojtek Stolarz Podłogowy, że tak powiem czule, ten zagubiony chuj strugany tępym dłutem, jest tak miłą i łagodną istotą, że aż do złudzenia przypomina… Człowieka. Na stypie po Władku Karabinie Wojtuś opowiedział nam o początku swego niepicia.

Siedział, jak zwykle szczęśliwie zagubiony, na parkowej ławce w bliżej nie nazwanej miejscowości, ostatnie piwo puszkowe w dłoni, piękny świt wzdychał właśnie powabną nutą kwiatów. Wojtek pogrążony w rozmyślaniach o sensie istnienia i teorii mnogości wszechświatów mimowolnie zarejestrował kątem oka przechodzącego człowieka. Jakby dresiarz jakiś albo kibol paker. Ten minął go, ale za chwilę przystanął, wrócił, wyciągnął dłoń, w której trzymał jakąś wizytówkę i rzekł:

- Widzę, masz problem. Przyjdź, jak chcesz do nas, pomożemy.

Nim Wojtek otworzył gębę, gościa już nie było. Długo oglądał karteczkę, międlił i rozmyślał. Ostatecznie stwierdził: „A co tam i tak nie mam nic lepszego do roboty”. Pytając przechodniów, trafił pod adres. W niedużej salce krzątało się kilkanaście osób, dresiarz wskazał mu krzesło. Kiedy usiadł, dłonie wszystkich obecnych znalazły się nad jego głową, słychać było tylko szum modlitwy. Gdy skończyli pastor - dresiarz, bo nim był wytatuowany człowiek, który spotkał Wojtka w parku, klepnął go w ramię i rzekł:

- Możesz już iść.

- Ale dokąd? – ze zdziwieniem spytał WSP.

- Będziesz wiedział – uspokoił pastor.

I wyobraźcie sobie, poszedł WSP w stronę… trzeźwości, od lat nie wchłania substancji.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R