Czysty Pustak
Kwiecień we wsi sieje wszędzie kwiaty, cudowne zmartwychwstanie życia. Biały całun zimy spłynął rzeką Solinką osadzając się wzdłuż brzegów na kwitnącej tarninie. Pragnienie nienasycone deszczu wypełnia przestrzeń pomiędzy górami Horb i Hon. Zza mostu kolejki wąskotorowej wynurzył się Olek Pustak, jakiś dziwnie świeży i jaśniejący, jak Jezus, co to wylazł z groty, jak wiosenna pachnąca czystość. Widząc mnie, poczuł się zobowiązany złożyć wyjaśnienia, to taka już moja miła klątwa. Obywatele Cisnej przyzwyczajeni, że dokumentuję ich piękne losy, często relacjonują mi na dzień dobry różne wydarzenia. Zatem Pustak toczy swą opowieść sięgającą wstecz dzisiejszego poranka. Wyraźnie oburzony, zaczyna:
- Niesłychane! Poszedłem po wino, a pani w sklepie stwierdziła, że nieładnie pachnę i powinienem się wykąpać. To się wkurwiłem i wymoczyłem się całościowo w Solince za mostem, nawet włosy umyłem. I co?
Zbliżył się do mnie na centymetry i zapytał:
- Śmierdzę jeszcze?
Zaciągnąłem w nozdrza powietrze i odpowiedziałem:
- Olek, twoja skóra jaśnieje niepokalaną bielą, twoje włosy są świeże jak ta wiosenna trawa, a pachniesz odnową życia. A w tym zapachu nutą dominującą jest kacze piżmo i tymiankowy aromat lipieni z Solinki.
Sam się przestraszyłem, bo trochę to zabrzmiało jak erotyk, więc postanowiłem wprowadzić więcej równowagi do wypowiedzi:
- I może tylko te skarpetki, które dzierżysz w dłoniach, odrobinę burzą ogólnie pozytywne wrażenia.
Nie dokończyłem, a Olek już je wyjebał do zielonego kosza przy torach i wyraźnie zadowolony z mojej recenzji rzekł:
- To idę do sklepu i niech mi, kurwa, teraz coś powiedzą.
Patrząc za oddalającym się Olkiem, też udzieliła mi się ta wszech wiosenna harmonia odrodzenia i czystości życia.
R