Chujowe wahadełko
Karolina miała pewną niegroźną obsesję (niegroźna to była ona do czasu), ale po kolei.
W małym blaszanym puzderku po kosmetykach przechowywała wahadełko na sznureczku, relikwie po matce, która też miała niegroźnego pierdolca w temacie obnażania demonicznych energii. Jako matka, tako i córka badała wszystko wahadełkiem. Jeśli kręciło się w lewo nad pożywieniem, serem, masłem, szczypiorkiem, znaczyło to niekoszerność i chujowość. Jeśli w prawo, wszystko było po amerykańsku, czyli ok. Karolina rozszerzała spektrum badań, a to na meble, na pojazd mechaniczny, łóżko, garnek, patelnię i tusz do rzęs, ale przebiła wszystko kiedy zaczęła badać wahadełkiem wzwód partnera… czy energia dobra, czy chujowa. Z tych całych badań naukowych mężu ruchać się odechciało, bo sami przyznacie, nawet na starych niemieckich pornosach nie pokazują analizy wahadełkiem potencjału chuja.
R