Chudy idzie na rekord
Lokalne gazety odnotowały:
„W miejscowości Żubracze pięćdziesięciolatek mikrej postury został zatrzymany przez patrol policji. Mężczyzna w stanie po spożyciu, jadąc na czerwonym składaku, powodował zagrożenie na drodze. W wydychanym powietrzu ujawniono trzy promile alkoholu z tendencją rosnącą”.
Czuję się odrobinę odpowiedzialny, że pośrednio doprowadziłem do tego wydarzenia, wyzywając Chudego przy pracy od żywych trupów. Zobrazowałem mu, że jego zaangażowanie wygląda tak, jakbym ekshumował Mietka Nożownika na cmentarzu i kazał mu pracować. Chudy, by temu zaprzeczyć, chciał udowodnić, jak bardzo jest żywy i podjął próbę bicia rowerowego rekordu w jeździe liniowej najebanej. Dwa i pół tysiąca mandatu to też rekord. Zważywszy, że za robotę dostał pięć dych, to nie sądzę, żeby teraz pobił swój rekord i wytrzymał w robocie jeszcze czterdzieści dziewięć dniówek. Niech sobie wymiar sprawiedliwości wybije z głowy, że wyciągną tę kasę od Chudego. Skończy się tak jak z Mietkiem Nożownikiem, który wyszedł z sali sądowej i na korytarzu przypomniał sobie, że nie złożył ostatecznego oświadczenia. Wrócił i krzyknął:
- Jak kurwa będę miał, to wam zapłacę!
R