Biały samochód Czesia Elektryka
Ludzie kochani, oto potwierdziła się moja teoria budowana przez dziesięciolecia na bazie wnikliwych obserwacji i matematycznych analiz: „W Bieszczadach dorobić się może tylko zwykły pijak.” Wyobraźcie sobie…
Podjeżdża pod moją chałupę piękna, śnieżna limuzyna, nieskażona rysą ni błotem, na grillu cztery pierścienie, szyby pociemnione, klamki niklowane. Pomyślałem: Carrington, Rockefeller albo Obajtek… Oż kurwa! A tu Czesio Elektryk wysiada. Na początku przemknęło mi przez neurony: Zajebał uczciwemu człowieku ani chybi, bo skąd taki zwykły pijak by się dorobił. Wziąłem go w cztery ognie pytań, a on w zaparte, że uczciwie kupił. Nie przekonał mnie, sam z nim piję po nocach, to widzę, że na środki psychoaktywne wydaje około pięć szóstych dochodu. A ta jedna szósta to piwo na kaca pochłania. Niemożliwe z takiej roboty odłożyć na takie cztery koła. Po sobie sądzę, stać mnie jedynie na osiemdziesięciotrzyletniego Forda Burmę Bomb Service albo o rok młodszego Studebakera US6… a przecież mniej piję.
Ludzie kochani, Bieszczady są piękne, ale jest tutaj zaburzona ekonomia, występuje anomalia – tylko pijak się może czegoś dorobić. Niektórzy na wsi twierdzą, że nasprzedawał tych butelek po wódce i piwie, to sobie kupił.
P.S.
Szanowny Czesławie, twój biały limuzyn jest uroczy i ładny, wszyscy uważamy, że zasługujesz w stu procentach nie tylko na taki, ale nawet na nowego Studebakera US6 (jaka strata, już ich nie produkują), a te opinie, żeś birbant i pijak są naprawdę przesadzone.
R