Awantura o umieranie
Chodor dopadł mnie zza węgła przy Siekierezadzie, zaatakował słowem niespodzianie: „Nie życzę sobie, żebym wisiał na ścianie śmierci”- złożył dosadne oświadczenie. Połapałem się migiem, że chodzi o piękne portrety, które poczynił Tomek Gąsiorowski i ofiarował mi wspaniałomyślnie, a ja jako vota potraktowałem w Świątyni. „Odpierdol się, jak chcesz, to cię zajebię tu i teraz i będziesz oficjalnie tam wisiał”- jakoś nie miałem ochoty na dyskusję. To proste wyłuszczenie sprawy zmusiło Chodora do kapitulacji.
Niedługo trzeba było czekać i Chodor umarł na legalu. Po pogrzebie nieodżałowanego obywatela wróciłem z cmentarza na stypę do Siekiery. Z browarem w dłoni stanąłem przed jego portretem i oznajmiłem „No to co, Adam, teraz już zalegalizowane, spokojnie spoczywaj i wiś tu na wieki, nie ma się o co kłócić… o to całe umieranie.”
R