Autodiagnoza Pustaka
Jesienny wieczór przytulił naszą wioskę w swe dłonie. Ten piękny dzień przeczył umieraniu zdarzeń. Choć wszystkie minuty i godziny wykonały jeden krok w kierunku przepaści czasu, ta szarość wieczoru odarła nadzieję z ułudy i wyznaczyła zadanie: kto noc przeżyje, o świcie znów będzie żywy.
Zdaje się, że Pustak podjął to wyzwanie. Wychodziłem właśnie z małego sklepu, podszedł do mnie i zaczął telegraficznie relacjonować:
-Rafał, pierdoli mi się w głowie. Biorę psychotropy i piję, nieraz nawet inne substancje przyjmuję. Spójrz, cały czas oczy mi łzawią.
-Rzeczywiście - zauważyłem, że Olkowi ciurkiem po policzkach spływały strugi łez.
Pustak niczym bieszczadzka Madonna, która spierdoliła z ikony, rozpacza nad swoim i naszym żywotem. W aureoli pozłoty jesiennych liści jaworów Święty Pustak Od Upadku strzeże dzisiejszego wiejskiego wieczoru.
R