All inclusive
czyli przepis na zmasakrowanie świata
Uczestnicząc w generowaniu dochodu narodowego w branży turystycznej, jestem przerażony i pesymistycznie nastawiony do dalszych losów naszej planety. Dlatego z zainteresowaniem śledzę wysiłki zmierzające do kolonizacji Marsa. Nadeszły czasy powszechnego braku szacunku do wszystkiego: pensjonariusze na koniec pobytu wyrzucają do śmieci zapakowane pożywienie, palacze nikotyny pstrykają kiepami w nurt czystej górskiej rzeki, spożywacze alkoholu bombardują z samochodów okoliczne rowy butelkami, puszkami itp. Młodzi obywatele, którzy nie wnieśli jeszcze zbyt wiele w tkankę społeczną, są zwykle roszczeniowi do wyrzygania:
- A jaki komfort spania na takim materacu?
- A czy jest sauna i jacuzzi?
- Czy w pobliżu jest Spa?
- Czy jest zmywarka do naczyń?
Nie wszyscy! Ale duża część uważa, że zasoby Bieszczadów powinny służyć ich rozbuchanemu egocentryzmowi. Zasada jest prosta: Przyjeżdżam i jak najwięcej wyciskam dla siebie, mając w dupie choćby segregację śmieci.
Nie nastraja to optymistycznie.
WYBACZCIE BIESZCZADY
R