Albo tak można, albo tak, a i tak wszystko na chuj
Wojtek Stolarz Podłogowy nawiedził nas w bieszczadzkie kolory, wyłowiłem z niego fajną opowieść:
W szpitalu umierał jego pracownik, pan Stasiu od transportu. Charakterny był, z niewyparzoną gębą, szczery w wypowiedzi i czynie. Leżał na sali z drugim konającym pacjentem - raczor triumfował. Coś tam medyk zapomniał zrobić przy panu Staszku, a ten postanowił mu to przypomnieć. Wyłożył problem i przypieczętował oświadczeniem:
- Pan jesteś chuj pospolity, a nie doktor.
Ten drugi pacjent był społecznie ułożony, ocknął się z maligny i w obronie medycznego autorytetu złożył sprzeciw:
- Jak tak można do pana lekarza, do osoby wykształconej, ratującej życie – trzy kwestie przedstawił i zemdlał.
Za kilka dni umarli prawie o jednakowej porze…
Wniosek z tego logiczny jeden: Albo tak można, albo tak, a i tak wszystko na chuj.
R