Śmierć Chodora

 

Na zakręcie pod Przełęczą Wyżną zginął kolarz Wyścigu Pokoju. Pomnik skalny jest tam posadowiony - cześć jego pamięci.

Na Zawoju pędząc z góry po drodze leśnej szutrowej pękła mi opona w rowerze i jak nie przyjebałem w głaz przydrożny i jak w tej piosence Maleńczuka „o mało nie umarłem”... ale w sumie jeszcze żyję.

Drugim człowiekiem w historii Bieszczad, który umarł na rowerze jest nasz kolega Chodorem zwany, a było coś mniej więcej tak: Bohater tego ostatecznego zdarzenia pomieszkiwał u Buli na obrzeżach jego posiadłości w plastikowej willi na kółkach typu Niewiadów. W obiekcie tym w lecie grzało niemiłosiernie, w zimie mroziło jak w ruskiej zamrażarce. W dosłownym słowa tego znaczeniu przymarzły razu pewnego stopy gołe Chodora do ściany plastikowej. Koledzy piwem mu polewali żeby mu odpuściły.

Było dobrze, było i źle, ale domek własny się pomieszkiwało. Roku tego przejebanego, 2021, Bula wymówił plac parkingowy i Chodora wyeksmitował, ale jak Staszek Góral podczepił za ciągnikiem przyczepę to się poskładała na elementy proste, oznajmiając tym Chodorowi bezdomność wieczną. Litościwa gmina przydzieliła mu pokoik w domku na składnicy w miejscowości Żubracze, który zwolniła Malowanka idąc do nieba. Bezdomnemu niezbyt to pasowało, bo do metropolii ciśniańskiej daleko, a nogi już nie te z młodości, odrobinę zużyte, trochę starte. Cóż, mus to mus, jak się przehandlowało ciepłe mieszkanie po rodzicach i zamieniło je na plastikową przyczepę, a ta się zamortyzowała, to teraz każda norka lepsza od bieszczadzkiej aury. Pod nowym numerem zainteresowany długo się nie namieszkał. Taka legenda się już na Żubraczym zrodziła, że jak kogoś gmina do tego domku zsyła to tak jakby na rendez vous ze śmiercią umawiała.

Chodor padł tam śmiertelnie, chwała mu i sen wieczny litościwy. „Mocny był zawodnik” cytując Darka naszego nieodżałowanego.

Denat poświadczył swym istnieniem jakże abstrakcyjnie i pięknie można sobie żywot spierdolić, jak na filmach mości Tarantino.

O przepraszam, nie dowiedzieliście się o tej śmierci na rowerze, bo mi się temat rozmył, zatem w następnym opowiadaniu rozpoznamy sprawę.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R