Śmierć w kinie
Od wielu dni, od wielu miesięcy, od wielu lat człowiek ten zastanawiał się, jak popełnić samobójstwo swojego świata, tak by inne światy tego nie zauważyły. By odejść anonimowo, by nikt za nim nie rozpaczał, ani nikt nie miał do niego żalu. Człowiek ten nie mógł znaleźć żadnego rozwiązania, które mogłoby go spełnić. Spełnić marzenie o śmierci jego świata. W każdym rozpatrywanym scenariuszu ktoś by cierpiał, ktoś by miał do niego żal, ale pewnego dnia, człowiek ten wyzbył się tych kajdanów ograniczających jego pragnienia, uczynienia własnej śmierci, a stało się to w kinie. Człowiek ten doszedł do wniosku, że to jest najodpowiedniejsze miejsce, by zmienić przymiotnik określający jego status z żywy na martwy. Siedząc w ostatnim rzędzie był zafascynowany tym, że wszyscy ludzie zgromadzeni przed ekranem, wyzbyli się na chwilę swojego własnego życia, że jakby na chwilę umarli wcielając się na dwie godziny w inne istnienia.
Człowiek ten rzekł do siebie:
-To jest to miejsce, którego szukałem tyle czasu.
Film dobiegł końca, wszyscy powstali z martwych, oprócz tego jednego człowieka, który powstał z żywych. Umierając w ostatnim przebłysku świadomości, człowiek wyszeptał:
-Nawet nie wiem o czym był ten film, Boże nawet nie wiem o czym był ten film…
R