Śmierć Motyla

 

 

    Andrzej Motyl ruszył w ślad za swymi braćmi: Raperem, Mietkiem Nożownikiem i Tadkiem Orangutanem.W zaduszny dzień listopadowy Motyl Jego Duszy uwolnił się z poczwarki ciała. Sam proces tego przeobrażenia nie wyglądał tak estetycznie i czysto, ale śmierć Jezusa też była pełna krwi, wydzielin, potu i smrodu. Z relacji współbiesiadnika Fudżisa wyglądało to mniej więcej tak: „Wypiliśmy cztery wina na dwóch, poszliśmy spać, ja na kanapie, a Motyl na kocu, na podłodze. Usłyszałem, że zaczął charczeć, przeszkadzało mi to, wstałem, kopnąłem go kilka razy i przestał. Musiałem wyjść na dwór odlać się, a jak wróciłem, to coś było już z nim nie tak. Podniosłem mu rękę, a ona jakaś taka luźna i chłodna opadła. Przestraszyłem się, pobiegłem po Staszka, bo on się chyba lepiej zna na umarłych. Staszek stwierdził, że to już trup, usiadłem w fotelu i czekałem aż przyjedzie policja, bo to ja go znalazłem umarłego. Przyjechali, stwierdzili, że zgon i pojechali”.

W zaduszny listopadowy dzień  Motyl Jego Duszy uwolnił się z poczwarki ciała.

 

 

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R